Skoki narciarskie – nasz sport narodowy?
Skoki narciarskie przynajmniej raz w życiu oglądał pewnie każdy. Od kilku lat ta konkurencja przyciąga do telewizorów lub pod skocznie, kolejnych kibiców, a sukcesy naszych skoczków tylko podtrzymują ten trend. Teraz mamy olimpiadę w Soczi i już pierwszy sukces – złoto dla Kamila Stocha ! A przed nami jeszcze jeden konkurs indywidualny i drużynowy, w którym o też mamy spore szanse na medal. Można wiec chyba powiedzieć, że jest to dyscyplina , która powoli staje się naszym ulubionym sportem narodowym, a działania podjęte przed laty zaczynają przynosić efekty.
Myśląc o skokach narciarskich, zazwyczaj na myśl przychodzi nam jeden człowiek – Adam Małysz. To jego zwycięstwa sprawiły, że coraz więcej ludzi zaczęło się tym sportem interesować. Małysz skakał od najmłodszych lat ale jego talent eksplodował nagle na przełomie 2000/2001 roku. Od tamtej pory Polskę ogarnęło szaleństwo i prawdziwa “Małyszo-mania”. Całe rodziny w weekendy siadały przed telewizorem aby kibicować naszemu skoczkowi, a kolejne jego sukcesy tylko podkręcały tą atmosferę. Wielu także zaczęło interesować się samymi skokami. W końcu kto z nas nie wie co to jest telemark? Swoją drogą nazwa ta pochodzi od miejscowości Telemark w Norwegii gdzie dyscyplina skoków się narodziła 🙂
W szkołach na lekcjach Informatyki zaczęła królować gra Deluxe Ski Jump, w której można było wcielić się w skoczka narciarskiego właśnie. Oj ile to czasu spędziło się na rywalizacjach często między klasowych 🙂 Tymczasem Małysz wygrywał wszelkie możliwe konkursy i sprawiał, że nasz naród który do tej pory najbardziej kibicował piłkarzom, nagle przerzucił się na skoki 🙂
Po kilku latach ten zapał trochę opadł. Małysz zaczął coraz częściej zajmować dalekie pozycje i wydawało się, że to już koniec jego kariery. Na szczęście kolejny wzrost formy sprawił, że w 2007 roku Małysz znów był “na topie”. Potem widać już było, że pojawiają się lepsi skoczkowie i Adamowi trudno było przebić się do czołówki. W 2011 roku 26 marca odbył się benefis Adama Małysza, na którym zakończył on swoją karierę. Wcześniej w ostatnim w karierze konkursie Pucharu Świata w Polanicy doszło do dość ciekawej sytuacji z dzisiejszego punktu widzenia, kiedy to dwóch Polaków stanęło na podium – Małysz był 3, a Kamil Stoch 1. Było w tym coś symbolicznego, stary mistrz odchodził, a narodził się nowy mistrz.
Skoki narciarskie zawdzięczają bardzo wiele Małyszowi. To dzięki niemu ta dyscyplina stała się popularna, a zaniedbane niegdyś skocznie znowu odżyły. Za duża ilością kibiców szły pieniądze i sponsorzy, a szkoły z tego korzystały. Na fali jego sukcesów wyrosło całe nowe pokolenie dzieciaków, które chciały skakać tak jak “Orzeł z Wisły”. Dzięki temu mamy w tej chwili kilku skoczków na światowym poziomie, którzy mogą przynieść nam jeszcze wiele radości. No i mamy złotego medalistę igrzysk w Soczi, który jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, a mimo iż często jest porównywany do Adama, to jednak pisze teraz nową historię. Zresztą Stoch był niemal skazany na sukces, już od najmłodszych lat miał duże ambicje i równie duże umiejętności. W 1999 roku zaszokował po raz pierwszy gdy jako 12 letni przedskoczek, skoczył na Wielkiej Krokwii 128 m, a profesjonaliści skaczący po nim nie mogli osiągnąć niczego ponad 125 m….
Co będzie dalej? Myślę, że tylko lepiej. W Polsce nadal o skokach się mówi i powstaje też coraz więcej szkółek dla dzieci gdzie mogą kształcić się nowe pokolenia skoczków. A tymczasem w najbliższy weekend znowu zasiądę przed telewizorem, aby tak jak wielu Polaków kibicować Kamilowi w jego skokach po kolejny miejmy nadzieję złoty medal 🙂