LOST – serial, w którym można się zagubić…
Nie jestem jakimś fanem seriali. Wolę filmy które kończą się i zaczynają w jednym ciągu tak abym nie musiał czekać na ciąg dalszy. Czasami oczywiście film musi być dłuższy (Władca Pierścieni chociażby). Jednak wszelkie tasiemce w postaci naszego rodzimego Klanu czy też M jak miłość, po prostu sobie odpuszczam. Zresztą z polskich seriali chyba tylko kryminalnych trawię 🙂
W zagranicznych produkcjach też do jakiegoś czasu królowały seriale , mniej lub bardziej żałosne ,których się nawet nie chciało oglądać. Ale coś się zmieniło. Najpierw był LOST. A potem posypały się znakomite seriale jak choćby prison brake czy 4400. I patrząc na ramówki zagranicznych stacji takich seriali będzie więcej.
Jednak zaczęło się od Zagubionych. Film z początku wydaje się całkiem pospolity. Ot kolejna opowieść o rozbitkach na bezludnej wyspie.. Jedak z każdym odcinkiem nabiera się przekonania, że to nie będzie zwykły serial.
Co tak przyciąga w tym serialu? Aktorzy są raczej mało znani , lecz bardzo wyraziści. Ale to fabuła nakręca ten fenomen. Oglądając kolejny odcinek, człowiek nie ma pojęcia co się zdarzy. I to wcale nie efekty specjalne czy science-fiction sprawiają, że serial zaskakuje (choć oczywiście paranormalnych zdarzeń trochę jednak jest). To historię ludzi, których poznajemy przez cały serial, a także ich niejednoznaczne charaktery kształtują klimat tego serialu. Po sezonie 1 powstał sezon 2, potem 3, wreszcie 4. Wydawało m się ze im dalej tym będzie gorzej. Myliłem się. Ten serial im dalej postępuje tym bardziej potrafi zaskoczyć.Czasami po obejrzeniu odcinka człowiek siedzi z otwartymi ustami i nie może uwierzyć w rozwój wydarzeń , których jest świadkiem.A potem wprost pochłania kolejne odcinki by tylko dowiedzieć się całej historii.
Dodatkowo twórcy filmu wiedzą jak podgrzewać atmosferę przed kolejnymi sezonami. Praktycznie każdy z sezonów kończy się bardzo tajemniczo i nasuwa więcej pytań niż daje odpowiedzi. I mimo iż na następny sezon trzeba czekać długo to warto 🙂 Ten serial rozwija syndrom – jeszcze tylko jeden odcinek i koniec na dziś. Tylko, że trzeba się naprawdę zmusić do tego aby zostawić resztę na później.
Oczywiście zdarzają się momenty dość nudne. Niektóre historie są ciut rozwlekłe. Ale to tylko 1% całości. Ten serial to przede wszystkim tajemnica, szybka akcja i zaskakujące zwroty akcji. Tutaj nie można opuścić zbyt wiele odcinków, bo po prostu bardzo często w trakcie serialu , pokazywane są i przypominane sceny z poprzednich części. Bez obejrzenia całości człowiek czasem może się poczuć zdezorientowany. Także to, iż historie poszczególnych bohaterów zazębiają się ze sobą i stanowią ciekawą całość, sprawia , że przyjemnie się go ogląda.
Jeśli jest ktoś kto jeszcze nie słyszał jakimś cudem o tym serialu, albo nie obejrzał wszystkich odcinków to polecam. Nie warto sugerować się początkiem. Ten serial wciąga z czasem i im dalej tym ciekawszy się robi. A wątki zahaczające o science-fiction są na szczęście niezbyt częste i dobrze wpasowane w ogólną fabułę. Zresztą często się okazuje że coś wydające się nam w pierwszej chwili niemożliwe , potem zostaje wyjaśnione całkowicie.
Ja jestem właśnie po ostatnim odcinku 4 sezonu i oczywiście jak zwykle skończył się tak że człowiek żałuje iż trzeba czekać… A na następny sezon (planowane są jeszcze 2 sezony tego serialu) musimy poczekać, aż do stycznia….
Kiedyś mój Tata zabrał sie za oglądanie Lostów więc siadłam razem z Nim aby sprawdzić co to takiego, ale obejrzeliśmy ze dwa odcinki i stwierdziliśmy, że to nie dla nas. Ostatnio trafiłam na ciekawy serial pt.: “The IT Crowd” To brytyjska produkcja komediowa o informatykach 😉 Miejscami powalająca 😉 Obejrzałam kilka odcinków i mimo, że fajne, to raczej nie ciągnie mnie dalej. Seriale zupełnie mnie nie pociągają. Zdecydowanie wolę filmy.
Komedia o informatykach mówisz….. 😀 Ciekawe 🙂 Co do Losta to jak mówię…trzeba się przemóc i obejrzeć chociaż jeden sezon…. Ten serial z czasem odkrywa swój urok 😉 Ale zgadza się, filmy zwykłe jednak lepsze do oglądania…