Sztuka kamuflażu – konieczność czy wygoda?
Zarówno mężczyźni jak i kobiety w życiu często korzystają z sztuki kamuflażu. I nie chodzi mi tu o charakteryzację i zmiany wyglądu ale o kamuflaż myśli. Tak już jest ten świat skonstruowany ze chyba nie ma na świecie ludzi którzy chociaż raz nie próbowali ukryć coś przed innymi. I nie tyle że całkiem ukrywamy coś ale zachowujemy się lub robimy coś co nie do końca jest .. prawdziwe. Czasami człowiek próbuje ukryć swoje wady, czasami bardziej wyeksponować zalety. Przez to prowadzi się swoistą grę, przedstawienie przed innymi. Prędzej czy później taka gra staje się niemożliwa i odkrywamy prawdziwą naturę tego człowieka. Często wtedy mówi się : on/ona był/była innym człowiekiem, zmienił się. A może tak naprawdę widzieliśmy tylko coś co miało sprawić wrażenie ze to inna osoba? A prawdziwa natura wygląda całkiem inaczej…
Oczywiście nigdy nie da się całkiem ukryć coś rpzed innymi. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Sa też ludzie którzy zawsze mówią to co myślą i nie bawią się w podchody i wymyślanie czegokolwiek. Jednak wbrew pozorom tacy ludzie też wcale nie mają łatwo. Bo jesteśmy z kolei przyzwyczajeni do tego ze nie wszystko się mówi, ze pewne rzeczy trzeba przemilczeć ażeby kogoś nie urazić itp.
Są też ludzie którzy potrafią bardziej niż inni wykryć taki kamuflaż. Są bardziej wyczuleni na wszelkie takie próby i rzadko kto potrafi coś przed nimi ukryć.
Po co właściwie to wszystko? Czy nie można by po prostu być sobą, mówić to o czym się myśli, także o kimś? Pewnie można… Ale czy wtedy życie byłoby na pewno prostsze?
A co z różnicami między kobietą, a mężczyzną? Komu przychodzi taki kamuflaż lepiej? Osobiście wydaje mi się że trochę lepiej wychodzi to kobietom… Mężczyźni z reguły nie bawią się w zbyt zawiłe myślenie o rzeczach powszednich i wybierają prostsze rozwiązania. Ale i wśród nas zapewne zdarzają się wyjątki, a chyba każdy czasem coś jednak ukryć próbuje. A jak to jest z kobietami? No cóż tu się już wypowiedzieć nie mogę.
Intrygi, kłamstwa, matactwa od wieków towarzyszyły człowiekowi. Jedni korzystali z tego rzadko inni zrobili z tego swoistą sztukę. Jednak chyba ostatecznym rozrachunkiem zajmuję się nasze sumienie i to ono pozwala wybrać właściwą drogę.
Mój historyk mówił niegdyś tak: "Można mówić to, co się naprawdę myśli, ale trzeba liczyć się z tego konsekwencjami". Czasami lepiej coś przemilczeć i zrobić po swojemu, czasami trzeba też posłodzić, a czasami powiedzieć wprost o co chodzi. Zależy komu i w jakiej okoliczności. A jeśli chodzi o takie sprawy między mężczyzną i kobietą, to lepiej mówić wszystko szczerze. Nieszczerość to straszna sprawa i nic dobrego z niej jeszcze nigdy nie wyszło.
Kłamstow ma krótkie nogi. Po co się plątać. Prędzej czy później i tak wszystko wypłynie… Ja walę wszystko prosto z mostu, lepiej nie walić komuś ściemy tylko powiedzieć prawdę, której i tak się w końcu dowie, jak nie od nas, to od innych…
A ja jednak odbieram ta "sztukę kamuflażu" troszkę inaczej dla czego od razu ma byś związana bez pośrednio z kłamstwem. Chyba czasem człowiek po prostu nie mówi nic i tego kłamstwem nazwać nie można lub "ogródkowo"… a ja uważam ,że i to jest potrzebne czasem w pewnych sytuacjach miedzy ludzkich… i wcale nie mówię tu o kłamstwie na każdym kroku i w sytuacjach których to nic dobrego. A tak teraz zbliżając sie do tematu że "Max" "Ja walę wszystko prosto z mostu,"…. i to wcale nie jest dobre bo czy zawsze pasuje mówić cała prawdę ? Jest wiele sytuacji kiedy zataja sie prawdę i mówi "będziesz żył" , "dobrze wyglądasz"..każdy człowiek w jakiś sposób kłamie często właśnie z powodu by nikogo nie zranić…. Ale co dużo pisać słowa to słowa czyny coś innego….
Mówisz o sytuacjach ekstremalnych? Ile Ci się takich w życiu zdarzy? Jeśli nie jesteś na wojnie, albo nie pracujesz w szpitalu? Jedna, dwie, trzy góra. Wiadomo, nie powiesz chorej Babci: “Cześć Babciu, przyszedłem się pożegnać, bo słyszałem że zaraz umrzesz.” Zdarzają się stytuacje wyjątkowe i wtedy trzeba zastosować wyjątkowe podejście. A na codzień, to niestety trzeba mówić prawdę.