Co dalej z Ukrainą?
Kilka ostatnich dni upłynęło pod znakiem zamieszek na Ukrainie. Ten konflikt demonstrantów z władzami, świat obserwuje już od listopada i w zasadzie po pewnym czasie nikt nie myślał, że nabierze to takiego rozmiaru. Tymczasem z pokojowych demonstracji, przez jedną noc Majdan przerodził się w regularną bitwę. Dziesiątki zabitych i setki rannych to bilans tych starć, a wcale nie zanosi się aby to był koniec.
Ciężko powiedzieć jak tą sprawę można rozwiązać. Zarówno demonstranci jak i obóz rządzący , twardo stoją przy swoich racjach i jest tu małe pole do popisu. Niestety wydaje się ze sytuacja rozwinęła się już za bardzo i ciężko teraz zawrócić z raz obranej już drogi.
Wydaje się, że wszystko zaczęło się od nie przystąpienia Ukrainy do rozmów z UE. Wzburzeni ludzie zaczęli się wtedy zbierać na Majdanie. Stopniowo ich przybywało a początkowo zwykła demonstracja, przerodziła się w potężna siłę która jest dość dobrze zorganizowana. Ale wydaje się że na Ukrainie taka sytuacja jest po części efektem Euro2012. To wtedy Ukraina zbliżyła się do Europy jak nigdy wcześniej i w ludziach narastał optymizm i chęć zmian.
Oglądając teraz obrazy z Kijowa, człowieka ogarnia przerażenie. Ludzie ginący na ulicach, straszne sceny w naprędce szykowanych szpitalach, czy wreszcie pogorzelisko jakie powoli wyłania się z pięknego niegdyś Placu Niepodległości (ukr.: Майдан Незалежності, trb. Majdan Nezałeżnosti). To tym bardziej przygnębiające , że dzieje się tak niedaleko nas. Bardzo poruszyło mnie też wydanie wiadomości prosto z Kijowa. Szczególnie prowadząca wyglądała na przerażona całą tą sytuacją. Chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co ją czeka na miejscu.
Mimo że do sprawy angażuje się UE to wydaje się, że nawet porozumienie jakie ma być wypracowane niewiele zmieni. Ludzie na Majdanie od dawna mówią, że w grę wchodzi tylko jedno rozwiązanie – ustąpienie prezydenta. Problem w tym, że Janukowycz nie podda się tak łatwo. Ma za sobą wschodnią Ukrainę i Rosję. Jednocześnie opozycja mimo iż na początku grała w tym wszystkim jakąś rolę, teraz przestaje panować nad tym co dzieje się na Majdanie czy innych częściach kraju. Co wiec pozostaje?
Wydaje mi się że to wszystko nie skończy się na porozumieniach. Ludzie są wściekli i zdeterminowani. Więc albo rozporządzenia wejdą, ludzie nie ustąpią i zamieszki będą trwały dalej. Najprędzej skończy się to podziałem Ukrainy na Wschód i Zachód. Nie jest to dobre rozwiązanie dla żadnej ze stron chociaż paradoksalnie bardziej ucierpi na tym zachód. Wschodnia Ukraina jest bogata w złoża i mieszka tam sporo Rosjan. Wspiera ją też Putin. Zachód pozostałby w zasadzie tylko z mglistą nadzieja na przystąpienie do Unii w przyszłości i prawdopodobnie byłby bankrutem (zresztą w tej chwili cała Ukraina gospodarczo idzie na dno). Jeśli nie podział to co? Być może przeczekanie do wyborów, jednak czy one coś zmienia? Opozycja nie ma jednego lidera , który by mógł zagrozić obecnemu prezydentowi. Całość wygląda na sytuację patową i ciężko powiedzieć jak to się potoczy dalej.
W tym wszystkim Najsmutniejsze jest to, że w tym wszystkim najbardziej cierpią ludzie, często bardzo młodzi ludzie. Osobiście mam nadzieję, że mimo wszystko całą tą sytuację uda rozwiązać się szybko i bez rozlewu krwi. Tylko czy nie jest już czasem za późno ? Czas pokaże.