Tradycyjna Wigilia – w moim domu :)
Pierwsza gwiazdka już dawno pojawiła się na niebie, a w większości domów już po Wigilii. Mimo iż u każdego jest podobnie to jednak chyba nie ma dwóch takich samych Wigilii. W każdym zakątku Polski (i świata), w każdym jednym mieście czy domu, mimo, iż całość wygląda podobnie, to tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie biorą górę i kształtują całość.
Jak to wygląda u mnie? No cóż zazwyczaj dzień Wigilii jest dość pracowitym dniem 🙂 Pakowanie prezentów, gotowanie, tak aby wszystko było gotowe na wieczerze i ogólna krzątanina to pewnie sytuacja znana z wielu domów. U nas choinka zazwyczaj stoi ubrana już od 2 -3 dni więc mniej więcej od południa rozpoczyna się powoli gotowanie wigilijnych potraw. Wiele z nich jest już przygotowanych wcześniej, i na balkonie czekają na swoją kolej. Od rana obowiązuje post, więc do wieczora większość zgłodnieje i to bardzo 🙂 Pewnie ze coś przekąsić można ale ja zazwyczaj się powstrzymuje, bo wtedy 12 dań znika szybko i człowiek się nie przeje 😉
Po godzinie 16 to już w zasadzie szykowanie stołu i pakowanie prezentów. Każdy zamyka się w pokoju i zmaga się z papierem i nożyczkami 🙂 Fajnie potem spojrzeć na choinkę pod którą leżą prezenty. Każdy z nich jest podpisany np. Dla Łukasza od dzieciątka. Z tym jest różnie, wiem ze w wielu domach podpisuje się je jako od gwiazdora, mikołaja, gwiazdki itd. U nas jest od dzieciątka.
W końcu przychodzi czas Wigilii. Pod obrusem sianko , a my zaczynamy od modlitwy której przewodzi gospodarz domu. Potem jest czytanie pisma świętego (zawsze ten sam fragment o narodzeniu Jezusa) i wszyscy dzielą się opłatkiem. Fajny to czas , bo człowiek często przypomina sobie co mu ktoś życzył rok wcześniej i często można z uśmiechem pomyśleć że się coś spełniło (o tych niespełnionych lepiej nie wspominać 😉 ).
Potem zasiadamy do stołu. U nas tradycja jest taka, że na stole nie ma żadnych potraw, są one wnoszone po kolei. I tak w kolejności 12 dań:
- zaczyna się od barszczu czerwonego,
- z uszkami rzecz jasna :),
- potem są pierogi (z kapustą i grzybami),
- susz (taki w zasadzie kompot …
- groch z kapustą (dosłownie ale naprawdę pycha),
- grzyby w cieście (zazwyczaj pieczarki. Specjalność mojej babci, nie do podrobienia 😉 ),
- makowiec (to zazwyczaj na koniec jednak),
- barszcz grzybowy,
- karp smażony (obowiązkowy 🙂 Nigdy nie smakuje jak w Wigilię),
- śledzie (jedyne danie za którym nie przepadam),
- kutia (w zasadzie to nie wiem jak to jest zrobione i z czego, wiem że jest sporo rodzynek i ogólnie dziwnych rzeczy 😉 ),
- piernik świąteczny
Rzecz jasna niektóre z dań są w zasadzie przekąskami ale 12 jest 😉 Tradycja mówi że trzeba chociaż spróbować każdego z nich, co po całym postnym dniu wcale nie jest takie trudne 😉
Po wieczerzy następuje rozdanie prezentów 🙂 Pamiętam jak jeszcze będąc dzieckiem nurkowałem pod choinką i razem z siostrą “macaliśmy” paczki żeby chociaż ocenić co w nich może być. Jak była twarda to od razu uśmiech na twarzy bo to oznaczało pudełko a w nim zapewne jakaś zabawka ( w moim wypadku to były klocki lego które uwielbiałem i których uzbierałem naprawdę sporo).
Zawsze prezenty rozdaje najmłodszy członek rodziny i potem otwieramy je po kolei od najstarszego albo najmłodszego 🙂 To też fajna sprawa bo każdy widzi kto co dostał i oczywiście reakcje , które często są bezcenne 🙂
Tak to mniej więcej u mnie wygląda. Dawniej typowym obrazkiem był też pływający karp w wannie ale od kilku lat wolimy kupować już wypatroszone, bo dużo z nimi roboty no i ciężko się zmusić do uśmiercenia takiego karpika 🙂
Ciekaw jestem jak u Was wyglądają Święta i Wigilia? Macie jakieś tylko Wasze rodzinne rytuały? A może wygląda to zupełnie inaczej ? Piszcie 🙂
Święta dopiero się rozpoczynają więc wszystkim odwiedzającym mój blog życzę wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń. I oczywiście ciepłych, rodzinnych i beztroskich Świąt Bożego Narodzenia!