Nowy samochód :)
Po blisko 9 latach jeżdżenia Matizem, zdecydowałem się wreszcie zmienić auto na większe. Sam Matiz oczywiście zły nie był tym bardziej, że przez ten cały czas dzielnie mi służył i praktycznie przez cały okres jego użytkowania nie zawiódł mnie na drodze. Silniczek mimo, że malutki, dawał radę w mieście , na trasie trochę nie wystarczał, a na autostradach po prostu był męczący (kabina jest dość słabo wyciszona , a silnik na maksymalnych obrotach był strasznie głośny). Do tego dochodzi dość małe wnętrze (choć dla 2 osób spoko, dla 4 też ale już osiągi mniejsze) no i bagażnik, do którego wchodziła praktycznie jedna duża torba i jakieś drobiazgi.
Zakup nowego auta chodził mi po głowie już od roku, ale chciałem zakupić używane auto za gotówkę i musiałem najpierw ją zebrać 😉 Wreszcie w maju uzbierałem dość pieniędzy aby móc rozejrzeć się za autem. Na początku byłem zdecydowany na Skodę Octavie, jednak potem zacząłem dopuszczać do myśli także inne samochody o podobnych gabarytach. Jak się wkrótce okazało całkiem słusznie, gdyż znalezienie najnowszej Octavii tak aby była w dobrym stanie i mieściła się w moim budżecie , było praktycznie niemożliwe.
Znalezienie fajnego używanego auta to dość skomplikowana sprawa. Wiadomo, że jak ktoś chce auto sprzedać, zrobi wszystko aby przedstawić go w jak najlepszym świetle, a wszelkie wady skutecznie ukryć. Bez pomocy kogoś doświadczonego można kupić prawdziwy złom, który potem sprawi więcej kłopotów niż pożytku.
Po tym jak spędziłem kilka dni na przeglądaniu ofert na Allegro, wybrałem się na giełdę w Częstochowie. Na szczęście wraz ze mną pojechał tata Sylwii, który jest mechanikiem/lakiernikiem z dużym doświadczeniem, więc nie musiałem martwić się o to ze kupię złom 🙂 Jednak znalezienie auta, które by nam odpowiadało, a równocześnie nie było bite, malowane, zużyte lub podejrzane okazało się nie lada sztuką. Niektóre auta już z daleka odstraszały, a te lepiej wyglądające okazywały się robione w kilku miejscach (ktoś kto się tym zajmuje na co dzień dość szybko zorientuje się co w danym aucie było zmieniane) albo zużyte tak, że przebieg musiał być co najmniej raz zmieniany. Po godzinie takiego chodzenia straciłem już nadzieję, że znajdę coś godnego uwagi.
Jednak w takich przypadkach dość często dopisuję mi szczęście, więc na sam koniec znaleźliśmy samochód, który spełnił wszystkie nasze wymagania 🙂 Był to Opel Vectra C z 2002 roku. Okazało się, że auto sprowadzone zostało z Niemiec przez znajomego taty Sylwii, a na giełdzie gościło dopiero od godziny. Samochód miał oryginalne papiery i książkę serwisową prowadzoną praktycznie do końca, a przebieg 115 tys. był potwierdzony do kilku lat wstecz.
Nie ukrywam, że auto spodobało mi się od razu. Miało ładny granatowy kolor , który w słońcu wydawał się wręcz błękitny, a zarówno na zewnątrz jak i w środku był znakomicie utrzymany. Do tego przebogate wyposażenie. Dla mnie, przyzwyczajonego do Matiza gdzie miałem jedynie wspomaganie kierownicy i elektrycznie podnoszone szyby przednie było to niczym przesiadka do limuzyny 🙂 ABS, ESP, elektronicznie sterowane lusterka oraz szyby przednie i tylne, podgrzewane fotele i lusterka, klimatronic, komputer pokładowy itd. , ilość dodatkowego wyposażenia przyprawia o zawrót głowy tym bardziej, że ja uwielbiam takie “gadżety” 🙂 Do tego silnik o pojemności 1.8 i mocy 125 KM, bardzo dużo miejsca w kabinie i pojemny bagażnik… Jednym słowem to autko spełniło z nawiązką wszystkie moje oczekiwania.
Na początku musiałem trochę na auto poczekać, gdyż trzeba było załatwić sporo papierkowej roboty. Rejestracja, ubezpieczenie, akcyza itd. Całość zajęła prawie 3 dni ale w końcu mogłem pojeździć 🙂 Autko prowadzi się świetnie, siedzi się w nim wygodnie, a całość sprawia dużą frajdę w czasie jazdy. Poniżej prezentuje kilka zdjęć mojego nowego nabytku, zrobionych tuż po pierwszej dłuższej podróży do Węgleszyna. Więcej o mojej Vectrze można poczytać na forum Vectry gdzie założyłem odpowiedni temat.