Zimowa podróż do Zakopanego
Zimą jak to zimą człowiekowi się mało chce. Jak jest zimno na dworze i pełno śniegu to najprzyjemniej w domu. Jednak jest to też pora kiedy to w górach jest najpiękniej, i najwięcej atrakcji czeka na ludzi. Tak więc 31 stycznia wraz z Sylwią, wybraliśmy się na krótkie ferie do Zakopanego.
Oczywiście najpierw trzeba było się tam dostać. Wybraliśmy pociąg. No i na wstępie trzeba było się trochę podenerwować 🙂 Jak to na naszej kolei bywa, połączeń sensownych bardzo brakuje. Jedyne bez przesiadkowe połączenie jest w środku nocy, a pociąg jedzie z … Gdyni.Tak wiec przyszliśmy na dworzec o 3 w nocy i…. pociąg opóźniony o 45 minut 😀 Super. Czemu mnie to nie zdziwiło? 🙂 Gdy wreszcie przyjechał był tak napchany że trzeba było na korytarzu koczować…. 7 godzin nie bardzo mi się uśmiechało ale… Na szczęście szybko zwolniły się dwa miejsca i można było spokojnie dojechać.
Zatrzymaliśmy się w willi Chwilówka. Domek dość nowy, a gospodarze sympatyczni. A wszystko jakieś 10 min drogi od Krupówek 🙂
Pokój duży i przytulny. Łazienka, tv, lodówka…. Standard 🙂 Bardzo się przyzwyczailiśmy do tego pokoju i aż żal odjeżdżać było.
A to widok z okna 🙂 Zdjęcie robione ostatniego dnia, a wtedy do Zakopanego przyszła odwilż.
Śniegu jak widać nie brakowało. Od pierwszego dnia mieliśmy pogodę jak na zamówienie. Tu w drodze na skocznie.
Trzeba było też odwiedzić Gubałówkę 🙂 O każdej porze dnia sporo ludzi tam jedzie, aby podziwia widoki albo pozjeżdżać na nartach.
A widoki…. Było co oglądać 🙂 Mimo pochmurnego nieba, słońce też się pokazało. Góry wyglądają pięknie przysypane śniegiem. Warto wjechać na Gubałówkę choćby dla samych widoków.
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i jedziemy w dół. Kolejka bardzo przyjemna i szybka. A kursuje bardzo często.
Będąc w górach zimą,aż grzech nie pojeździ na nartach…. Chyba że ktoś nie umie 🙂 Ja muszę przyznać, że miałem je pierwszy raz na nogach.
Początkowo szło tak sobie ale z czasem (i z pomocą Sylwii, która już wcześniej trochę jeździła :)) jako tako to opanowałem i bardzo mi się podobało 🙂 Warto spróbować , bo to fajna zabawa.
I Krupówki. Ta ulica ma swój urok i to niezależnie od pory dnia czy roku. Zawsze dużo ludzi i specyficzny klimat. Praktycznie byliśmy tam codziennie i za każdym razem można było zobaczy coś nowego. Przydało by się więcej takich miejsc w naszym kraju.
Jeszcze buziak oraz pamiątkowe zdjęcie pod Chwilówką i czas wracać… Spędziliśmy tam w sumie 5 dni i z całą pewnością długo będziemy wspomina ten wspólny wyjazd. Zakopane pożegnało nas topniejącym śniegiem i dość kapryśną pogodą ale i tak żal było odjeżdżać. Trzeba będzie kiedyś tam wrócić 🙂